Co do tego ostatniego to lepiej się powstrzymać, jeżeli nie chcemy się truć przez skórę. Przesada? Niestety nie, jak pokazuje szereg badań. Na dodatek działanie promieni słonecznych potęguje szkodliwość toksyn zawartych w kremach przeciwsłonecznych. Także wytworzenie tak ważnej dla naszego zdrowia witaminy D staje się przez chemiczną warstwę niemożliwe.
Czy chodzi o zaburzenia hormonalne, problemy z tarczycą czy też efekty neurotoksyczne, kremy przeciwsłoneczne naprawdę wiele potrafią:
Recent advances on endocrine disrupting effects of UV filters
Sun lotion chemicals as endocrine disruptors
Neurotoxic effect of active ingriendients in sunscreen products, a contemporary review.
A kto myślał, że to przecież kremy przeciwsłoneczne chronią przed zachorowaniem na raka skóry – to się niestety nie zgadza. Wcale:
Use of sunscreen and risk of melanoma and non-melanoma skin cancer: a systematic review and meta-analysis
Przyzwyczająjąc skórę powolutku do słonca w gruncie rzeczy wcale nie potrzebujemy kremu przeciwsłonecznego.
Kto jednak szuka odpowiedniej alternatywy, temu polecam naturalne olejki: największą ochronę daje nam olejek z pestek malin (SPF 30-50,więcej o nim znajdziedcie w tych badaniach – PDF), ale często i inne olejki okazują się zupełnie wystarczające, jak na przykład olej z jojoby, olej sezamowy, olej z awokado czy też olej kokosowy.
Ten ostatni tak czy siak warto zapakować wybierając się na wakacje, ponieważ chroni także przed komarami i można go też użyć na podrażnionej skórze, gdybyśmy jednak ze słońcem przesadzili. A na dodatek doskonale nadaje się do upieczenia wakacyjnych naleśników 😉
Skoro już o jedzeniu mowa, istnieje też możliwość ochrony przed słońcem poprzez zażywanie astaksantyny – trudno znaleźć ją w naszych obszarach w pokarmie, więc tu trzeba by sięgnąć po kapsułki. Ale też likopen, zawarty na przykład w pomidorach, arbuzach i wszystkich czerwonych owocach skutecznie chroni nasze komórki przed działaniem słońca. Jak widać natura i w tym przypadku służy zdrowym i czasowo dobranym rozwiązaniem.